22 lipca 2012

Rozdział 2

- Wizyta na ulicy Śmiertelnego Nokturnu



                Na ulicy Śmiertelnego Nokturnu panował półmrok. Była ona równoległa do ulicy Pokątnej i znajdowała się w pobliżu Banku Gringotta. Mieściła się w bardzo obskurnym i odstraszającym miejscu. Jednak czarnoksiężnikom i wiedźmom zupełnie to nie przeszkadzało. Można było tam kupić dosłownie wszystko. Szczególnie rzeczy związane z czarną magią. Na owej ulicy znajdował się największy sklep o nazwie Borgin i Burkes. Jego właścicielem był pan Borgin, gdyż jego wspólnik zmarł dawno temu. W sklepie można było kupić różne dziwne i przerażające rzeczy, takie jak na przykład zasuszone głowy, czy zatrute świece lub ludzkie paznokcie. Ogólnie rzecz biorąc ta parszywa aleja wzbudzała strach w zwykłych ludziach, natomiast prawdziwi czarnoksiężnicy z zafascynowaniem ją odwiedzali, podobnie jak Bellatrix Lestrange z mężem Rudolfem, Rabastan Lestrange i Barty Crouch Junior.

- Skąd przypuszczenia, że Aurorzy tutaj będą? – Spytał Bartemiusz, naciągając czarny kaptur szaty na głowę. Cała czwórka miała na sobie ciemne narzuty, maskujące ich charakterystyczne twarze. W końcu byli Śmierciożercami i to poszukiwanymi od dawna. Nawet w takiej straszliwej ulicy można było znaleźć zdrajcę, który powiadomiłby o ich przybyciu na tę obskurną ulicę całe Ministerstwo Magii.

- To nie przypuszczenia, Bartemiuszu. Zostałam osobiście poinformowana o ich pobycie na Nokturnie. Szukają nas, a dziś to my zrobimy im niespodziankę – wyszeptała Bellatrix z wielką fascynacją, po czym podeszła do ‘plakatu’, zawieszonego na drzewie, na którym było jej ruchome zdjęcie oraz nabazgrany napis wielkimi literami: „Poszukiwana: Bellatrix Lestrange! Nagroda za jej schwytanie 10 000 galeonów”. Na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek, który zaraz znikł.
Spojrzała na zdjęcie ponownie i ze złością zerwała plakat  natychmiast
- Uważają, że tylko tyle jestem warta? – Pisnęła, oburzając się. Kosmyki gęstych włosów wystawały jej spod narzuty, które wciąż musiała poprawiać. Nie miała zamiaru zostać rozpoznana. Szczególnie teraz, gdy nie mogła być schwytana. W końcu wiedziała, że gdzieś niedaleko czają się Aurorzy. Dzisiaj to ona miała wszystko zaplanowane. Za wszelką cenę chciała znów zobaczyć Czarnego Pana i poczuć się bezpieczniejsza. Nawet jej mąż nie mógł stanąć jej na drodze, by tego dokonać.


***



                Mijali różne stoiska z odstraszającymi rzeczami. Każdy sprzedawca namawiał przechodniów w różny sposób do zakupu swoich towarów. Podczas pierwszej wojny czarodziejów to miejsce wyglądało o wiele gorzej niż dotychczas, jednak na mocy handlarzy oraz magii wszystko znów było na swoim miejscu. Przydrożni sprzedawcy bacznie obserwowali czwórkę zakapturzonych postaci, przechadzających się po obskurnej ulicy i szeptali coś do siebie pod nosem. Bella wraz z towarzyszami zmierzała do Borgina i Burkesa, mając nadzieję, że tam powita nędznych Aurorów, którzy podobno tam przebywali.

                Sklep był ogromny. W końcu był przecież największym na tej ulicy. Nad wejściem wisiała spora tabliczka zawieszona na zardzewiałych żeliwnych łańcuchach, na której widniała wygrawerowana nazwa: Borgin i Burkes oraz numer 13B. Bellatrix uśmiechnęła się na widok mężczyzny w podeszłym wieku, którego dostrzegła zza szkaradnego okna. Dała znak towarzyszom i razem weszli do środka. 

W pomieszczeniu  panował półmrok, a w powietrzu  unosił się nieprzyjemny zapach, roznoszący się po całym sklepie. Na półkach pnących się aż do sufitu stały różnego rodzaju laleczki Voodo, lustra, czarnomagiczne książki, przedziwne substancje; niektóre zakonserwowane w dziwnych mieszaninach, a inne swobodnie leżały, przykuwając uwagę kupujących. Zza wysokiej lady wyłonił się niski staruszek, stojący na dużym krześle. Miał okulary na nosie, w których odbijał się blask zapalonej świecy. W ręku trzymał gęsie pióro i co jakiś czas maczał je w kałamarzu. Podrapał się po resztkach siwych włosów, które mu zostały i przez chwilę jakby zamarł, spoglądając na czwórkę przybyszów. Bellatrix wyłoniła się do przodu i machnięciem różdżki zasłoniła wszystkie okna oraz zaświeciła świece znajdujące się w sklepie wraz z dużym kominkiem. Zdjęła kaptur z głowy i popatrzyła na Rudolfa, uśmiechając się szarmancko, po czym również on zdjął swoje okrycie. Pan Borgin otworzył usta ze zdumienia, a jego pióro wypadło mu z ręki, staczając się po drewnianym blacie.

- P-pani… Bellatrix Lestrange… - wymamrotał staruszek, spoglądając na nią z osłupieniem. – Czym sobie zasłużyłem na tę wizytę? – Obok Belli pojawił się również Barty ze swoim szalonym spojrzeniem.

- I pan… Crouch Junior oraz pan Rudolf i Rabastan Lestrange – dodał starzec kłaniając się im dostojnie i tak nisko, jak tylko zdołała. W jego oczach można było rozpoznać strach. Zdradzały go, jednak starzec próbował nie okazywać najmniejszego lęku.

- Daruj sobie, Borginie – powiedziała Bellatrix i uniosła majestatycznie głowę ku górze, po czym zaczęła obserwować  przedmioty znajdujące się w sklepie. Staruszek spoglądał na nich uważnie, próbując ukryć zdumienie.

- Słyszeliśmy kogo ukrywasz – odezwał się Rudolf, podchodząc do Belli.

- Ja? Ja nikogo nie ukrywam. Kto opowiada tak sprzeczne rzeczy?! – Oburzył się Borgin, gdy przecierał swoje okulary, które wciąż ześlizgiwały mu się z ohydnego spiczastego nosa.

-Nie kłam, nędzny starcze! – Syknęła Bellatrix przez zaciśnięte zęby i odwróciła się na pięcie w jego kierunku. – Wydaj ich, albo… albo marny twój los. Zawsze byłeś godnym sprzedawcą, podobnie jak twój wspólnik, Caractacus Burkes. Nie chciałabym cię teraz pozbawić życia, Borginie – powiedziała jakże łagodnie, ściszając głos. Wciąż uśmiechała się szaleńczo. W jej ciemnych oczach odbił się cień przerażonego staruszka. Rudolf wraz z bratem przyglądali się zaistniałej sytuacji. Barty rozglądał się za Aurorami, a przy okazji zabawiał się rzeczami, znajdującymi się w sklepie.

- Ostrzegam cię, Borginie! – Rzucił psychopatycznie Bartemiusz, wytrzeszczając oczy. Czasem wdawał się w dziwny trans, będąc psychopatą rządnym krwi. Miał pewne urojenia, a Bellatrix dobrze o tym wiedziała, jak i prawie każdy. Był czasami bezlitosnym zabójcą, którego satysfakcjonowała śmierć innych. Teraz również nie był w pełni sobą.

- Uspokój się, Crouch! – Wrzasnęła Bella, skierowując się bezpośrednio do niego, a kręcony kosmyk opadł jej na twarz. – Czarny Pan w młodości pracował tutaj. Zajmował się poszukiwaniem nowych towarów… Czyż nie? – Kontynuowała z wielkim zafascynowaniem i ekscytacją. Staruszek potrząsnął szybko głową, a okulary zsunęły mu się jeszcze bardziej.

- No więc…? Wydaj nam ich! – warknął Rudolf lekko podenerwowany. Bellatrix obrzuciła go gniewnym spojrzeniem, a później zwróciła się do Borgina:

- Na co czekasz? Nie słyszałeś mojego męża?! – Syknęła głośno, wymachując różdżką w pobliżu jego spiczastego nosa. Starzec zszedł z krzesła. Teraz wydawał się jeszcze bardziej niższy niż był. Poprawił okulary na nosie i skierował się do kominka. Machnął różdżką, a niebieski płomień zgasł błyskawicznie. Bellatrix, Rudolf,  Rabastan i Barty obserwowali poczynania starego Borgina. Byli przygotowani na to, iż starzec spróbuje jakichś sztuczek.

- Czy aby tam na pewno się ukrywają? – ryknął Rabastan. Odzywał się dość rzadko, podobnie jak jego brat, ale każde jego słowo przepełnione było dosadnym gniewem i przyprawiało o ciarki.

- To on gada? – Powiedział z ironią Bartemiusz i prychnął. Reszta popatrzyła na niego ze zdumieniem, a Rabastan obrzucił go piorunującym spojrzeniem, a następnie warknął. Pan Borgin zerknął na Rabastana spod grubych szkieł i mruknął coś pod nosem. Bellatrix niecierpliwie podbiegła do starca. Skierowała dłoń w stronę kominka i wypowiedziała:

- Descendo! – zaklęcie, które otwierało tajne przejścia. Jednak w kominku pojawiła się tylko mała skrytka. Rozwścieczona Bella bezzwłocznie przystawiła mu różdżkę do gardła. Pokręciła głową i zmrużyła lekko oczy, pochylając się nad nim.

- Jak śmiesz! Ava…! – przerwała, kiedy to przed oczami pojawiło się jasne światło, a w nim stanęły dwie postacie. Odrzuciła pana Borgina w tył, który uderzył o drewniany zegar i stracił natychmiastowo przytomność. Wyprostowała się i głośno parsknęła śmiechem. Rudolf, Rabastan i Barty wyciągnęli swoje różdżki i skierowali je prosto w Alicję i Franka Longbottomów, przybyłych Aurorów. Bartemiusz cieszył się na ich widok, jak małe dziecko.

- A więc się spotykamy. Wiedziałam, że szybko nas znajdziecie – rzuciła Bellatrix ostrożnie celując swoją różdżką w drobną kobietę o krótko ściętych włosach.

- Nie byliście u Borgina? – spytał Rudolf, zerkając kątem oka na żonę.

- Ależ skąd – odezwał się chudy mężczyzna wyłaniający się zza kobiety.

- Bellatrix Lestrange, twoje miejsce jest w Azkabanie, jak i wasze – zwróciła się do nich Alicja Longbottom, odsłaniając swoją różdżkę gotową do rzucenia zaklęcia. Bellatrix obeszła ich uważnie, nie spuszczając z nich wzroku. Uśmiechnęła się chytrze, lustrując Aurorów.

- Och, Ministerstwo wysyła takich szlamowatych Aurorów na nas, Śmierciożerców, myśląc, że poradzicie sobie z nami? – zakpiła, unosząc głowę i roześmiała się głośno, a jej śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu.

- Imperio! – wrzasnął Frank, celując w Bellę, jednak zaklęcie śmignęło niecały cal od niej, a ona sama upadła na podłogę. Oszołomiona i zirytowana zaczęła się podnosić.

- Expelliarmus! – krzyknął rozwścieczony Rudolf pozbawiając Franka różdżki, która stoczyła się po kamiennej podłodze. Podobnie jak Rabastan odebrał ją Alicji.

- Ty… ty plugawy mieszańcu! Nie zamierzam dłużej się z wami bawić! Crucio! – wycedziła ostrym głosem Bellatrix i bez najmniejszego zastanowienia ugodziła zaklęciem niewybaczalnym Franka Longbottoma. Mężczyzna padł na ziemię blady, jak kreda i zaczął wić się pod jej nogami. Alicja krzyczała niemiłosiernie i uklękła przed ukochanym. Na twarzy Śmierciożerczyni pojawił się sadystyczny uśmiech. Głowa Franka wyglądała tak, jakby zaraz miało ją rozsadzić. Konał z bólu, a z jego ust lała się strużką krew.

- Błagam, Bellatrix! – zawyła Alicja, jednak później zachwycony Bartemiusz podszedł i przedłużył klątwę.

- Bartemiuszu! Dość! – syknęła Bella i spojrzała na pokorny wyraz twarzy Alicji. Ta była tak zdruzgotana, że nie zdołała nawet wymówić żadnego zaklęcia. Ledwo trzymała w ręku różdżkę skierowaną w stronę Śmierciożerców.

- A teraz powiesz nam, gdzie ukrywa się Czarny Pan. Jeżeli nie, twój parszywy mąż umrze w większych mękach… - powiedziała skierowując dłoń w jej stronę.

- Ja nic nie wiem. Nawet, jeżeli wiedziałabym, to nigdy bym ci nie powiedziała! Voldemort został pokonany, dobrze wiesz o tym! – krzyknęła Alicja we łzach.

- Milcz, głupia! Nie waż się tak mówić. Jak śmiesz wypowiadać jego imię?! Crucio! -  Ponownie przedłużyła klątwę, a grube pasma włosów opadły jej na twarz, zasłaniając oczy. Zaraz później Bartemiusz wydał z siebie okrzyk:

- Crucio! – …i ugodził Alicję niemalże prosto w serce. Kobieta zwijała się po podłodze z niewyobrażalnego bólu. Bellatrix roześmiała się głośno, a oczy jej zapłonęły.

- Bello, dość! Wynośmy się stąd. Nic od nich więcej nie wyciągniemy – oznajmił Rudolf zakładając narzutę na głowę.

 Ona posłała mu gniewne spojrzenie i narzuciła na głowę kaptur, po czym cała czwórka zniknęła, oddalając się z ulicy Śmiertelnego Nokturnu…

___________

Wysiliłem się nieco i napisałem nieco dłuższy. Dziękuję za tak liczne komentarze i opinie. Na początku w ogóle obawiałem się, że nikt nie będzie tego czytał, w końcu większość ludzi bardziej lubi opowieści, w których przeważają 'dobre' postacie. Myślę, że większość już wie, kiedy akcja się toczy. Nie chciałem tego zdradzać, bo pomyślałem, iż będzie dla Was to ciekawą zagadką. W najbliższych dniach zaktualizuję podstrony i dodam odrębną zakładkę na temat zarysu opowiadania, abyście się nie pogubili. Ja nieco pozmieniam, gdyż niektórych bohaterów wykreuję troszeczkę inaczej.

20 komentarzy:

  1. Dzięki za powiadomienie. Rozdział całkiem fajny i długi, mnie się podobało :D Czekam na ciąg dalszy
    Również i u mnie ( na Hermionie Evaness ) pojawił się nowy rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za powiadomienie. Rozdział bardzo fajny, z opisami i interesującą treścią. Ciekawy pomysł z tym kominkiem. Czekam na następną notkę.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D Dobra, wiem już kiedy to się dzieje :D Szkoda mi rodziców Neville'a, no ale :c
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, przeczytałam właściwie tylko komentarz pod notką, żeby przejrzeć adres ze śmietniska na moim blogu i stwierdziłam, że chyba jesteś mężczyzną (opisy to jednak nie sto procent pewności, dlatego wybacz to chyba). To mnie zainteresowało. Nie obiecuję, że zostanę stałą czytelniczką, ale na pewno przejrzę zawartość bloga, choćby dlatego, że jesteś przedstawicielem płci przeciwnej, a to spotykałam dość rzadko.
    Pozdrawiam cię gorąco!
    [abimopec.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. A, jakoś tak się zebrałam i przeczytałam, choć miałam zrobić zupełnie co innego. Nie ważne. Ważne, że zabrałam się do tego tak, jak zawsze, łapiąc po drodze te błędy, które rzuciły się w me zmęczone życiem oczy. Ale za nim o nich, to trochę o tekście. Zdaje się, że wiem, w jakim okresie toczy się akcja. Podoba mi się, że wybrałeś złych bohaterów i podoba mi się, jak kreujesz Bellatrix. Według mojej opinii, jest bardzo podobna do Voldemorta - w każdej chwili z oceanu spokoju może zmienić się w wulkan gniewu. Poza tym, zawsze była niezrównoważona. Zirytowała mnie zabijając Syriusza, no, ale jakoś to przeżyłam. Nie rozumiem natomiast tego, skąd Longbottomowie mogli wiedzieć, gdzie ukrywa się widmowa forma Voldemorta, który uciekł do Albanii i żył w ciałach małych zwierzątek. Nie mniej jednak, czuję, że będę zaglądała na Twojego bloga, a nawet dorzucę go do linków, żeby mi gdzieś nie przepadł. A teraz błędy ze wszystkich trzech części (co prawda czytałam, że robisz masę błędów, ale ale, zawsze można znaleźć betę :) ):

    prolog

    "wielki pogrom wobec podróżnych" - hmm, chyba miałeś na myśli "popłoch"? Bo pogrom, to tak jakby zabijał tych wszystkich podróżnych.

    rozdział 1.
    "Odgarnęła długie, gęste włosy z oczu i odrzuciła za plecy. " - na plecy
    "którą gotowa była rzucić bez zastanowienia zaklęciem niewybaczalnym" - jeśli napisałeś "którą gotowa była" to reszta powinna brzmieć "zaklęcie niewybaczalne"
    "Bał się, czy aby jest bardziej oddana Czarnem Panu, przyjacielowi Severusowi, czy jemu." - No nie wiem. Jakoś mi to po prostu nie brzmi po polsku. Po "aby" powinno być "nie", a zamiast ostatniego "czy" to "niż".
    "skierowując swoją różdżkę w mężczyznę." - kierując/celując, ale nie skierowując. :)
    "rzuciła z ostrym, skrzeczącym głosem nie spuszczając z niego wzroku." - "z" całkowicie niepotrzebne.
    "- Jednak najpierw złożyły wizytę pewnym szlamowatym Aurorom" - "złożymy"

    Rozdział 2.
    "widok starszego mężczyzny w podeszłym wieku" - oj, nie dość że starszy, to jeszcze w podeszłym wieku. ^^ Jedno z tych określeń wyrzuć. :)
    "czarne magiczne książki" - zgaduję, że chodziło o "czarnomagiczne księgi" a nie o to, że były czarne, hmm? ;>
    "Caractacus Burkes." - teraz mały wykład na temat tego tajemniczego s na końcu nazwiska Burke'a. Otóż, pan Polkowski, tłumacz przyznał się bez bicia, że przetłumaczył angielskie "Borgin & Burke's" jako właśnie Burkes, a nie jako to, że sklep ten należał to BORGINA I BURKE'A ('s miało oznaczać przynależność. tzn oznacza, w języku hangielskim ^^)
    "Był czasami bezlitosnym zabójcą, którego satysfakcjonowała śmierć innych." - jak ktoś jest bezlitosnym zabójcą, to zazwyczaj cieszy go śmierci ludzi.
    "Głowa Franka wydawała się, że za chwilę ją rozsadzi." - też troszku nie po polsku. "Głowa Franka wyglądała tak, jakby miało ją zaraz rozsadzić"
    "Kobieta zwijała się bezbronnie po podłodze z niewyobrażalnego bólu." - troszkę ciężko idzie mi wyobrażenie sobie, jak wyglądało bezbronne zwijanie się. Konwulsyjne owszem. Ale nie bezbronne.

    Uff, to wszystko co znalazłam. Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz, bo nie chodziło mi o to. Jestem sobie taką ciocią dobrą radą, która podtyka pod nos własne myśli, z którymi oczywiście nie wszyscy mogą się zgadzać, ale chyba właśnie o to chodzi w komentowaniu, prawda?
    Bo jeśli się kogoś głaska, głaska i jeszcze raz głaska, albo pisze coś w stylu "hej! naprawdę super! ... (przykład jakiejś sytuacji). Wpadnij do mnie na..." to to nie komentarz, a marnowanie klawiszy na pisanie nic nie wnoszącego komentarza.
    Jeszcze raz pozdrawiam gorąco! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenię sobie takie komentarze, więc na pewno Cię za niego nie znienawidzę :) Jak widać, no popełniam masę błędów i chyba dobrym rozwiązaniem będzie, jak znajdę betę. Po napisaniu rzadko kiedy czytam w ogóle cały rozdział. Szczerze mówiąc nie mam czasu na poprawę tekstu i to później tak wychodzi. Bardzo Ci dziękuję za opinię i również pozdrawiam. :>

      Usuń
  6. Mi tam rozdział się podobał.
    Z całą pewnością możesz zakwalifikować go do jak najbardziej udanych.
    Historia cały czas brnie naprzód, a ty ciągle utrzymujesz poziom ;)
    Jak już pewnie pisałam - podoba mi się jak kreujesz bohaterów. Niby znamy większość z nich z ksiąg pani Rowling, ale ty nadajesz im trochę inny charakter, co jest naprawdę fajne.
    Trochę szkoda mi rodziców Neville'a, chociaż za samym chłopakiem jakoś szczególnie nie przepadałam.
    No nic czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie na rozdział trzeci.
    http://strach-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero teraz trafiłam na ten blog, a już dosłownie połknęłam wszystkie rozdziały. Bellatriks została genialnie opisana, mam nadzieję, że pomysłów ci nie zabraknie. U siebie dodałam ciebie do linków.

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział mi się podobał. szczerze? nie wyobrażam sobie siebie piszącej o czarnych charakterach jako głównych postaciach. jakoś tak... to znaczy np. Severus Snape owszem, ale on jednak nie był zły działał w imię dobra.
    Nigdy nie przepadałam za Bell i chyba to się nie zmieni ^^ ale to komplement, bo kreujesz ją bardzo podobnie do tej książkowej i przez to nie mogę się przekonać. No i jeszcze ten rozdział... ech. współczuję rodzicom Neville'a.
    a co do błędów, jeśli pozwolisz, aurorów i śmierciożerców piszemy mała literą, natomiast w dialogach np.
    "- Och, Ministerstwo wysyła takich szlamowatych Aurorów na nas, Śmierciożerców, myśląc, że poradzicie sobie z nami? – Zakpiła, unosząc głowę i roześmiała się głośno, a jej śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu."
    lub
    "- Ty… ty plugawy mieszańcu! Nie zamierzam dłużej się z wami bawić! Crucio! – Wycedziła ostrym głosem "
    w tych przykładach zakpiła i wycedziła piszemy również mała literą.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. tak szczerze, to przewidywałam, że będą torturować Alicję i Franka. Bierzesz trochę z oryginału? To nic złego. Mi nawet to pasuje, przynajmniej mam okazję zobaczyć tą historię z innej perspektywy. Mam nadzieję, że nie zrobisz, że Bella będzie w Azkabanie i dopiero po 14 latach wyjdzie, a raczej ucieknie. Tak w ogóle to masz fajny styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba już wiem, o jakich czasach piszesz ;)
    Fajnie opisałeś sklep i całą zaistniałą w nim sytuację. Trochę wątpliwości wzbudza we mnie słabość okazana przez Alicję, o ile dobrze pamiętam, Longbottomowie byli przez Rowling opisani jako silni ludzie. Ale rozdział mi się podoba. Zdaje się, że Bella zdąży nieźle zaleźć za skórę Ministerstwu ;)

    Oprócz błędów wspomnianych przez moich poprzedników, wyłapałam jeszcze trzy potknięcia:
    "tam powita nędznych Aurorów, którzy podobno tam przebywali" - tu jest takie małe powtórzenie.
    "dodał starzec kłaniając się im dostojnie i tak nisko, jak tylko zdołała" - hm, zdołał? ;)
    "Kto opowiada tak sprzeczne rzeczy?!" - sprzeczne z czym? Lepiej by tu pasowało "niedorzeczne historie".

    Tyle ode mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dzięki za te błędy. Chyba będę musiał się rozejrzeć za jakąś betą. Nie radzę sobie z literówkami i błędami, niestety ;p

      Usuń
    2. Jak znajdziesz jakąś betę, to daj znać, ja też szukam. :D

      Usuń
  11. Uwielbiam czytać o Bellatrix i chyba pierwszy raz stykam się z opowiadaniem, które byłoby pisane z punktu widzenia tych złych, strasznie mi się podoba. Oczywiście trochę żal Longbottom'ów, no ale cóż ;>. Prośbę odnośnie powiadamiania zostawiłam w spamowniku. (nie wiem czy moje opowiadanie cię zaciekawi, ale tutaj ja na pewno będę wpadać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałem się w sumie, jak ludzie zareagują na takie opowiadanie. W sensie chodzi mi o to, że większość pisze o tych dobrych postaciach, a ja o tych 'złych', choć w tym opowiadaniu nieco pozmieniam i ci pozytywni bohaterowie zejdą na złą drogę. ;d
      Chciałem stworzyć coś innego i napisać o bohaterze, a raczej bohaterce, o której mało kto by pomyślał napisać.

      Usuń
  12. Za SPAM dziękuje, bo jeszcze nie spotkałam się z tego typu fanfickiem (fanfikiem, eh... jak to było? Która forma jest poprawna?), znaczy opisywanym z tej strony.
    Spodobał mi się. Naprawdę. Podoba mi się sposób w jaki piszesz i może to trochę dziwne, ale wydaje mi się, że piszemy podobnie, ale to może być tylko moja chora wyobraźnia. W każdym razie przypadło mi opowiadanie do gustu.
    Niestety ja nie wiem w jakim czasie się to dzieje, ale jestem pewnie jedyna, bo nie czytałam książki. W moim mniemaniu jest zaaaaa sławna jeszcze. Za bardzo rozchwytywana. Musi upłynąć trochę czasu. Tak, wiem mój system wybierania książek jest chory. Do filmu zostałam zmuszona, ale cieszę się, że go obejrzałam.
    Jestem ciekawa tylko dlaczego dialogi nie mają akapitów, tego wcięcia? Zauważyłam, że jak piszesz od nowej linijki jakiś opis to akapit jest, ale już dialogi go nie mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to nawet nie wiem dlaczego. Piszę w wordzie i tak same mi się tworzą akapity. Czasem tylko tekst wyjustuję i na tym koniec. ;d

      Usuń
    2. A jednak Open Office Writer jest najlepszy! :D A nie jakiś tam Microsoft Word. Pfff...Haha

      Usuń
    3. Jak dla mnie jest w porządku. Nie mam jakichś wygórowanych potrzeb, jeśli chodzi o takie programy, więc jest spoko ;d

      Usuń
  13. Uwielbiam takie mroczne klimaty :] Rozdział mi się podobał, ale było w nim parę potknięć. Jak zauważyłam, wyżej już ktoś ci wytknął to i owo więc nie będę się powtarzać, chociaż pomysł byś znalazł betę nie jest zły, ale ciężko znaleźć dobrą betę, wiem po sobie :]
    a powracając do historii to czasy, które opisujesz zawsze mnie intrygowały, bo tak naprawdę niewiele wiemy o tym co się działo po upadku Voldiego. Podjąłeś się ciężkiego, ale ciekawego tematu. Mogę mieć jedynie nadzieję, że wyjdzie z tego świetna historia. :] Uciekam czytać pozostałe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń