- Dwór rodziny Malfoy
Po wizycie na
ulicy Śmiertelnego Nokturnu Bellatrix Lestrange zachowywała się zupełnie
inaczej. Wszystko ją drażniło, denerwowało i doprowadzało do nieopisanego
szału. Nawet jej mąż, Rudolf nie miał na to wpływu. Przez ostatnie kilka dni
traktowała go jak powietrze i pomiatała nim, niemalże. Była wściekła, ponieważ
aurorzy nie wyjawili prawdy o Czarnym Panu. Wieści o tym, że Alicja i Frank
Longbottom’owie przeżywają ostatnie minuty swojego życia w nędznym szpitalu nie
satysfakcjonowały jej w ogóle. Postanowiła złożyć wizytę swojej siostrze
Narcyzie, by zapomnieć o minionym incydencie. Tylko ona mogła ją zrozumieć i
wesprzeć w takiej sytuacji…
Nie powiadamiając Rudolfa,
bezszelestnie opuściła Dwór Lestrange’ów. Nie mówiąc nikomu ‘rozpłynęła
się’ w smudze czarnej mgły. W mgnieniu
oka znalazła się w Wiltshire, w południowej Anglii, gdzie mieścił się ogromny
Dwór Malfoy’ów. Bellatrix dawno nie była u siostry i nie wiedziała, jak ją tam
przyjmą. Relacje z Narcyzą były zawsze dobre, jednak po Wojnie Czarodziejów
wszystko mogło się zdarzyć. Jej drugą
siostrą była Andromeda, która przeciwstawiła się Czarnemu Panu i dołączyła do
aurorów. Wzbudziło to w Belli jeszcze większą nienawiść do nieprzyjacieli
Czarnego Pana.
Chowając swoją sztywną różdżkę
do kieszeni odzienia udała się w stronę wejścia. Pokaźną rezydencję otaczały
cudowne ogrody, a cała posiadłość była ogrodzona bramą z kutego żelaza. Dwór
prezentował się niesamowicie. Nic dziwnego, że Czarny Pan wybrał to miejsce
jako główną siedzibę. Bellatrix ostrożnie stawiała kroki, a w tych butach,
które miała na sobie trudno jej było chodzić, lecz nie wyobrażała sobie siebie
w innych. Jak zwykle była ubrana tak samo: czarne wysokie kozaki na obcasie,
długa spódnica sięgająca do trzech czwartych łydek i czarny płaszcz z kapturem
(na wypadek, żeby nikt nie mógł jej rozpoznać, iż była postacią bardzo
charakterystyczną i znaną wśród całego Ministerstwa Magii. W końcu jej
poszukiwano). Z trudem wyszła na podest wiodący do wejścia, skąd ujrzała swoimi
czarnymi oczami masywne drzwi. Zbliżyła się do nich i nachyliła nad ogromną
kołatką. Wysunęła delikatnie różdżkę i jednym machnięciem uderzyła kilka razy w
drzwi. Wtedy to strzegące wejścia skrzaty domowe uchyliły otwór znajdujący się
nad ozdobną kołatką, a jeden z nich przemówił ochrypłym głosem:
- Dwór państwa Malfoy’ów. Wejście tylko
upoważnionym… Kogo diabli niosą?! – wrzasnął niemalże najwyraźniej
rozzłoszczony, choć te skrzaty do najmilszych istot nie należały. Bellatrix
uniosła majestatycznie głowę i odgarnęła kosmyk swoich czarnych włosów.
Przybliżyła się do otworu, gdzie dostrzegła długi spiczasty nos.
- Powiadom Narcyzę, że przybyła jej
siostra z wizytą – pisnęła dość wyraźnie, akcentując każdy wyraz i uśmiechając
się przy tym chytrze.
- Pani Lestrange… - dodał skrzat z
lekkim przerażeniem, choć nie dawał po sobie tego poznać. - Chwileczkę…
Bellatrix
odsunęła się od drzwi, które poczęły się powoli otwierać, a chwilę to trwało.
Kiedy już zaprezentowały się w całej okazałości, skrzaty ukłoniły się Belli, po
czym ona sama weszła do środka stukając swoimi butami o drewnianą posadzkę.
Drzwi zatrzasnęły się za nią z wielkim hukiem tak, że mogłyby nawet obudzić
zmarłego, a skrzat wskazał jej pomieszczenie, gdzie zwykle przesiadywała
Narcyza. Szła przed siebie nonszalancko chwiejąc się przy tym, jak zwykle.
Pokój był
ogromny. Z wysokiego sufitu zwisały piękne żelazne żyrandole, a w nich
wypalające się świece. W powietrzu unosiły się zapalone świeczki, które nadawały
temu ciemnemu miejscu klimat. Na ścianach wisiały ciężkie gobeliny. W kominku
żarzył się jeszcze ogień, a przy nim siedziała dostojna kobieta o blond
włosach. Kiedy usłyszała kroki zbliżającej się Bellatrix spojrzała w jej stronę
i wstała z krzesła.
- Bello! – Zawołała, podbiegając do
siostry. Ta uśmiechnęła się na tyle ile było ją tylko stać i uściskała Narcyzę.
- Już zapomniałam, że dostać się tutaj
to nie lada wyzwanie… Sama rozmowa z tymi…
cholernymi skrzatami jest upiorna – wymamrotała Bella.
- Och, nic się nie zmieniłaś… Masz rację.
Te nędzne stwory są straszne – rzuciła Narcyza i przewróciła oczami. – Wciąż
niewdzięczne i wszystko wykonują z wielką łaską.
- Ty też się nic nie zmieniłaś, moja
droga – dodała Bellatrix i zbliżyła się do kominka, po czym machnięciem różdżki
rozpaliła gasnący ogień. – Od razu lepiej…
- Co cię tutaj sprowadza? Ostatnim razem
widziałyśmy się przelotnie – spytała pani Malfoy. Bella rzadko przychodziła bez
przyczyny, czy wyznaczonego celu, jednak dziś nie miała powodu. Popatrzyła na
siostrę, przygryzła wargę i powiedziała mrużąc oczy:
- Tylko jedno: chęć odnalezienia Czarnego
Pana…
- Wiesz, gdzie się ukrywa? – Zapytała
Narcyza widocznie zaskoczona, a jednocześnie uszczęśliwiona. – Ministerstwo
wciąż na nas poluje. Nie możemy się stale ukrywać. Lucjusz wciąż nad tym
pracuje, ale teraz jest nam ciężej. Nawet we własnym domu czuję się zagrożona,
Bello. Wydobyłaś coś od Longbottomów?
- Skąd wiesz o tych… nędznych aurorach?
– Powiedziała zdumiona unosząc brwi i spoglądając na siostrę spod długich
wachlarzów rzęs.
- Lucjusz był u Borgina. Ten też nie
trzyma się najlepiej. Na początku w ogóle nie chciał z nim rozmawiać. Na
szczęście ci aurorzy nie będą już nam zagrażać. Zostali przeniesieni do
szpitala św. Munga i tam dotrwali swojego końca – rzekła Narcyza, wznosząc
delikatnie dłoń ku górze i wykonując nią
dostojny gest.
- Nie obchodzą mnie oni. Już z nimi
skończyłam. Żadne z nich nie puściło pary z ust. No cóż, wybrali śmierć… -
oznajmiła Bella półszeptem przez zaciśnięte zęby, choć mimo to uniosła kąciki
ust.
- Bello, czy Czarny Pan wróci? Zaczynam
w to powoli wątpić. Wszyscy na nas polują. Niedawno co wróciliśmy do domu, a
Lucjusz o mało co nie został wyrzucony z Ministerstwa!
- Cyziu, moja dorga… Wszystko się ułoży.
Czarny Pan nigdy nie odszedł, pamiętaj Narcyzo! Przybędzie do nas, obiecuję ci
to…
***
Bellatrix i Narcyza rozmawiały ze sobą o
różnych rzeczach. Ostatnimi czasy nie widziały się długo, gdyż stale musiały
się ukrywać i nie było czasu na wspólne pogaduszki przy kominku. Wspominały
pierwszą wojnę czarodziejów, która przecież była wybuchła niedawno…
- A gdzie mój siostrzeniec? – Spytała
Bella, przerywając wypowiedź siostry, gdy ta wspominała o dziecku, które jak
sądzi Ministerstwo Magii pokonało Voldemorta.
- Jest na górze. Od ostatniej twojej
wizyty Dracon bardzo urósł… - Udały się razem schodami na górę. W małym pokoju,
w drewnianej kołysce leżał drobny chłopczyk o jasnych włosach i szarych oczach.
Uśmiechał się do nich i bacznie obserwował otoczenie.
- Och, Draco... Będziesz wspaniałym
śmierciożercą! – Powiedziała Bellatrix i uśmiechnęła się do Dracona łobuzersko.
Jego włosy były tak jasne, że mieniły się w blasku świec.
- A co u Rudolfa? – Zagadnęła Narcyza,
choć wiedziała, że Bella nie lubiła, gdy poruszała temat jego męża.
- Dobrze wiesz, że Rudolf dla mnie nic
nie znaczy. Musiałam za niego wyjść, Narcyzo. Nie miałam wyjścia. Nie będę już
o nim nigdy więcej rozmawiać – burknęła, nieco poruszona, lecz Narcyzie
chodziło o coś innego.
- A Severus, czy on dla ciebie coś
znaczy? – Spytała, a Bella obrzuciłam ją groźnym spojrzeniem.
- Muszę już iść, Narcyzo. Przekaż
pozdrowienia dla Lucjusza. Niebawem się spotkamy i mam nadzieję, że i tutaj,
wraz z Czarnym Panem. – Po tych słowach Bella pożegnała się z siostrą, nie
udzielając jej odpowiedzi na pytanie i bezzwłocznie opuściła Rezydencję Malfoy’ów.
Kiedy znalazła się nieopodal Dworu Lestrange’ów, ktoś już na nią czekał…
________________
Wiem, że dość szybko dodałem kolejny rozdział, ale po wakacjach zapewne się trochę to zmieni. Zaktualizowałem zakładkę bohaterowie, choć nie jest jeszcze w pełni napisana. Poszukuję Bety, bo nie radzę sobie z błędami, więc jeśli jest ktoś chętny to będę wdzięczny. Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jeśli widzicie jakieś błędy, czy coś, to piszcie.
Fajne tylko nie panna Lastrange, tylko jak już: pani, bo panną to ona nie była.
OdpowiedzUsuńgdy poruszała temat jego męża- jej męża;))
Ogólnie nie jest tak źle. Fabuła wciąga i tak powinno być. Powodzenia z następną notką.
Niezłe :D Ciekawa jestem kto na nią czekał. Pozdr. :)
OdpowiedzUsuńOho! Mój mózg wyłapał w jakich czasach to się dzieje. :D
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa kto na nią czekał. Zresztą chyba jak każdy, kto przeczytał rozdział.
Zawsze brakowało mi trochę tej złej strony. To dobrze, że są ludzie, którzy jeszcze piszą od tej złej strony ;)
i nie musisz mnie informować o nowych notkach. Mam Cę w obserwowanych, więc wchodząc na blogspot.com wyskakuje mi kto dodał nowy post :)
Świetny rozdział :D Ciekawie się zapowiada, co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńOooo, jaki mały Draco musiał być słodki :)
Z niecierpliwością czekam na czwarty rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi :3
Życzę weny i pozdrawiam :)
Cóż, z betowaniem mogę jak na razie pomóc, ale nie wiem jak to będzie w roku szkolnym, bo jednak życie gwiazdy, to nie rurka z kremem i obowiązki trzeba jakoś dzielić. Ale jakby co to wbijaj na mojego bloga, tam znajdziesz numer gg, na który możesz pisac i możemy się dogadać ;))
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału. Błędy były, ale jestem przed napisaniem oceny, więc nie miałam siły zbytnio ich wypisywać tutaj. Zrobię to w wolnej chwili. :) Zastanowiło mnie jednak to, dlaczego zabiłeś rodziców Neville'a, skoro w książce, oprócz tego że postradali zmysły i cały czas przebywali w szpitalu, to jednak żyli. Cóż, może ja źle zrozumiałam, ale zdaje się, że gdzieś tam w tekście pada sformułowanie o tym, że zostało im niewiele czasu.
Dobrze, że piszesz o ciemnej stronie. Dlaczego Bella nie chce poruszać kwesti małżeństwa z Rudolfem? Mam nadzieję, że to wyjaśnisz :) Ach, no i ten jej krok, taki sam jak w filmie, kojarzący mi się z krokiem kapitana Jacka Sparrowa, ale to tak całkiem poza tematem, luźne skojarzenie.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie!
[abimopec.blogspot.com]
43243535 - pisz bez krępacji ;) Często jestem na niewidocznym, więc niech czerwone słoneczko Cię nie wystraszy. ;)
UsuńPrzeczytałem wszystkie rozdziały :D. Musze przyznać, że całkiem fajnie piszesz. Opowiadanie jest bardzo ciekawe. Bella czuje coś do Severusa, świetnie. Tam pewnie na nią czekali aurorzy, a może właśnie Snape. Czekam na kolejny rozdział. http://pieczecie--magii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWpadłam bo bardzo zaciekawił mnie adres. Lubię opowiadania mroczne, tajemnicze. Ale przede wszystkim skusił mnie Severus, który widnieje w nagłówku. Sama piszę opowiadanie z jego udziałem. Czyżby Bella coś do niego czuła? Unika rozmowy na jego temat, czyżby jej zlodowaciałe serce ulegało pod wpływem czarnowłosego młodzieńca, no może z tym młodzieńcem trochę przesadziłam :P "Mężczyzny", to chyba odpowiedniejsze wyrażenie:D Ale wróćmy do twojego opowiadania...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa KTO na nią czekał. Haha, mam nadzieję, że Severus:D No, dalej mam na myśli Aurorów, jej męża który się na nią wydrze bo zwiała mu z domu... No trzeba poczekać i zobaczymy, któż to na nią czeka:p
Jesteś chłopakiem, więc pewno nie zainteresuje cie moja historia, ale jeśli będziesz miał ochotę to zostawiłam adres w zakładce "SPAM". Będę wdzięczna jeśli miałbyś ochotę powiadamiać mnie o nowych rozdziałach.
Pozdrawiam:)
Oczywiście nie miałam zamiaru cię obrazić,mówiąc "Jesteś chłopakiem, więc pewno nie zainteresuje cie moja historia, ale jeśli będziesz miał ochotę to zostawiłam adres w zakładce "SPAM". " Myślę, jednak że nie zainteresuje cię ckliwa, ale niezupełnie miłosna historia:D
UsuńNo, wreszcie znalazłam chwilę czasu by wpaść i przeczytać.
OdpowiedzUsuńZachowanie skrzata budzi wątpliwości. Zwróć uwagę, jak zachowywał się Zgredek, który był skrzatem Malfoyów właśnie. Jestem pewna, że Lucjusz bardzo starannie zadbał o "wychowanie" swoich sługów.
Drzwi zaprezentowały się w całej okazałości dopiero, gdy się otworzyły? Raczej można było je sobie obejrzeć przed otwarciem, a później widać było wnętrze domu.
"Wciąż niewdzięczne i wszystko wykonują z wielką łaską" - jest naprawdę wątpliwe, by tacy ludzie jak Malfoyowie pozwolili na coś takiego w swoim domu.
"na wypadek, żeby nikt nie mógł jej rozpoznać, iż była postacią bardzo charakterystyczną" - to zdanie jest mocno pokręcone. Jak na mój rozum, powinno iść tak: "Na wszelki wypadek, żeby nikt nie mógł jej rozpoznać; była w końcu postacią bardzo charakterystyczną".
"gdy poruszała temat jego męża." - jej męża.
"Spytała, a Bella obrzuciłam ją groźnym spojrzeniem." - obrzuciła.
Tyle, jeśli chodzi o błędy, natomiast pod względem fabularnym nie mam się do czego przyczepić ;) Zwłaszcza końcowa wymiana zdań jest ciekawa (Severus ^^). I oczywiście to, że ktoś czekał na Bellę.
Poza tym fajny szablon :) Moim zdaniem lepszy niż poprzeni.
Co się zaś tyczy podstrony o bohaterach. Intryguje mnie ta Aria. Nie kojarzę jej z książki.
A czy Syriusz nie był przypadkiem Gryfonem?
Hm, chyba tyle ode mnie. Pozdrawiam :)
Co do skrzata, to kreuję go inaczej. Odbiegam od książek. Występuje, jako postać, ale nie chcę przedstawiać go tak samo jak w powieściach pani Rowling.
UsuńDodałem zakładkę Zarys Historii, więc zapraszam. Tak wszystko wyjaśnię, jeśli chodzi o bohaterów...
Podoba mi się twoja historia :) Ja również uwielbiam Śmierciożerców. Na miejscu pani Rowling przedstawiłabym ich zupełnie inaczej. W moim wyobrażeniu są dumnymi, okrutnymi ludźmi, a nie tchórzami bez krzty inteligencji.
OdpowiedzUsuńPowiadom o kolejnym.
Pozdrawiam
[bitwa-marzen.blogspot.com]